poniedziałek, 31 grudnia 2012

Pasta łososiowa z rukolą


Coś prostego i szybkiego na Sylwestra :-)

Co będzie potrzebne?
  • 200 g łososia wędzonego
  • 400 g serka śmietankowego typu Philadelphia (użyłam serka Piątnicy)
  • 30 g rukoli
  • pół pęczka koperku
  • pół pęczka szczypiorku
  • sok z ćwiartki cytryny
  • sól (do smaku)
  • pieprz (do smaku)
+ blender, miska, deska, nóż

Jak to zrobić?

Łososia i serek blenderujemy na gładką masę.

Rukolę, szczypiorek i koperek drobno siekamy i dorzucamy do masy łososiowo-serkowej. Dodajemy sok z cytryny. Mieszamy.

Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.

Pałaszujemy prosto z miski lub na kanapce/krakersach.

Smacznego!




poniedziałek, 3 grudnia 2012

Zupa krem pieczarkowo-borowikowa


Druga młodość rosołu :-)

Co będzie potrzebne?
  • 2 litry rosołu
  • 500 g pieczarek
  • 5 dużych, suszonych borowików (opcjonalnie)
  • 3 średnie cebule
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki oliwy
  • 1,5 łyżeczki cukru
  • grzanki
  • pęczek pietruszki albo koperku
  • słodka śmietana 18% (do zabielenia)
+ blender, garnek, patelnia

Jak to zrobić?

Cebulę kroimy w kostkę i smażymy na 1 łyżce masła oraz 1 łyżce oliwy. Po tym, jak się zezłoci, dodajemy cukier i smażymy jeszcze 2 minuty. Przekładamy do garnka z rosołem.

Pieczarki kroimy w plastry i smażymy na 1 łyżce masła oraz 1 łyżce oliwy. Kiedy odparuje woda, którą puściły, przekładamy je do garnka.

Borowiki wkładamy do garnka, zalewamy wodą i gotujemy 15 minut na średnim ogniu. Kiedy zmiękną, razem z grzybowym wywarem przelewamy je do garnka z zupą.

Dolewamy do zupy śmietanę (ok. 1/4-1/2 szklanki). Wszystko blenderujemy na gładki krem. Dosalamy do smaku.

Podajemy z grzankami (bułka pokrojona w kostkę i zezłocona na maśle) i świeżą natką pietruszki albo koperkiem.

Smacznego!



piątek, 30 listopada 2012

Pierogi z farszem rosołowym


Zrobiliście już rosół? Tak? No to przydałoby się zutylizować pozostałe, w ramach produktów ubocznych, rosołowe mięso i warzywa :-)

Jeśli chodzi o warzywa, to wiadomo - sałatka jarzynowa. Każdy robi ją po swojemu i zawsze jest pyszna. Ja do mojej nigdy nie dodaję ziemniaków, a groszek zawsze zamieniam na kukurydzę. Poza tym nie zanurzam sałatki w samym majonezie, a w mieszance majonezu, jogurtu naturalnego i ostrej musztardy.

Niektórzy do sałatki dodają mięso pozostałe po gotowaniu rosołu. Ja wolę przerobić je na farsz do pierogów, które są jednym z moich ulubionych polskich przysmaków :-) Poniżej przedstawiam przepis na ciasto pierogowe z jajkami (przy okazji lepienia pierogów świątecznych z nadzieniem grzybowym, podam również przepis na ciasto bez jajek) oraz bardzo smakowite nadzienie.

Pierogi po ugotowaniu można spokojnie mrozić. Dodatkowo zyskują na smaku po podsmażeniu na maśle i rosole. Można potraktować je okrasą z cebulki i boczku albo pieczarek :-)

Co będzie potrzebne?

Ciasto:
  • 4 szklanki mąki
  • 2 duże jajka
  • 6 łyżek śmietany
  • 3 łyżki oleju z pestek winogron
  • 1 łyżeczka soli
  • 3/4 szklanki wody (letniej)
+ stolnica, wałek, szklanka, trzy ściereczki: jedna sucha do układania na niej ulepionych, surowych pierogów i dwie wilgotne - pierwsza do przykrycia ciasta, a druga do przykrycia ulepionych, surowych pierogów, garnek


Farsz:
  • 1 kg rostbefu z kością (waga PRZED ugotowaniem)
  • 1/2 kurczaka
  • 4 średniej wielkości cebule
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki oliwy
  • 2 łyżeczki cukru
  • 1,5 szklanki rosołu
  • sól (do smaku)
  • pieprz (do smaku)
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • szczypta imbiru
  • szczypta kardamonu
  • 2 ugotowane, średnie marchewki (opcjonalnie)
+ patelnia, maszynka do mielenia mięsa (oczka: 6 mm)

Jak to zrobić?

Farsz:

Obieramy kurczaka z mięsa, to samo robimy z rostbefem wołowym.

Cebulę kroimy w kostkę, dodajemy szczyptę soli i smażymy na maśle oraz oliwie do czasu, kiedy osiągnie złoty kolor i stanie się miękka. Wtedy słodzimy ją dwiema łyżeczkami cukru i smażymy kolejne 2-3 minuty, do czasu aż cukier się rozpuści.

Mięso i cebulę (a także marchewkę, jeśli się na nią zdecydujemy) mielimy jednokrotnie w maszynce do mielenia mięsa. Tak powstały farsz doprawiamy i zalewamy rosołem (może zdarzyć się, że zużyjecie mniej albo więcej rosołu niż podane 1,5 szklanki - konsystencja ma być zwarta, ale w smaku nadzienie nie może być suche!).

Ciasto:

Mąkę przesiewamy na stolnicę i robimy w niej krater, do którego wbijamy oba jajka, wsypujemy sól, a także wlewamy olej oraz śmietanę. Ciasto wyrabiamy, stopniowo dodając wodę (niekoniecznie zużyjecie całą podaną w przepisie). Jeśli ciasto okaże się zbyt zwarte, można dodać więcej śmietany. Po zarobieniu powinno być mięciutkie i elastyczne, łatwe do wałkowania.

Ciasto dzielimy na trzy-cztery części i przykrywamy wilgotną ściereczką. Dajemy mu poleżeć przez 15 minut.

Każdą kulkę wałkujemy osobno (reszta nadal leży pod ściereczką), na stolnicy delikatnie wysypanej mąką. Optymalna grubość ciasta po rozwałkowaniu to ok. 2-3 mm.

Górną częścią szklanki wykrawamy koła z ciasta. Na środku każdego układamy pożądaną ilość farszu (u mnie 1 łyżka), lepimy (można pomóc sobie, zamaczając lekko palce w zimnej wodzie), odkładamy na suchą ściereczkę i przykrywamy wilgotną ściereczką.

Gotujemy we wrzącej, osolonej wodzie przez ok. 4-5 minut po wypłynięciu pierogów na wierzch.


Smacznego!





czwartek, 29 listopada 2012

Rosół Pani Ciesielskiej


Tak ogólnie rzecz biorąc, to nie przepadam za rosołem. Zawsze stanowi dla mnie raczej podstawę do innych, ciekawszych zup niż danie samo w sobie. Niemniej ta wersja, podrasowana lekko przyprawami korzennymi, wydaje mi się słuszną koncepcją na listopadowy obiad, kiedy za oknem plucha i zimno, a jedyne, o czym marzymy, to zakopać się pod koc z dobrą książką i kubkiem czegoś rozgrzewającego.
Rosół wspomniany jest tłusty i po każdej jego łyżce czuć miłe fale ciepła, rozlewające się po ciele. Śmiało możecie go wypróbować :-)

Przepis znalazłam bardzo dawno temu w internecie, nawet nie pamiętam gdzie. Wzbogaciłam go o większą ilość oraz różnorodność przypraw korzennych.

Co będzie potrzebne?
  • 4,5 l wody
  • 1 kg rostbefu z kością
  • 1/2 łyżeczki tymianku
  • 1/2 łyżeczki kminku (można dać mniej albo pominąć - ja, na ten przykład, bardzo nie lubię smaku tej przyprawy)
  • szczypta kurkumy
  • 5 średniej wielkości marchewek (pokrojonych na 2-3 części każda)
  • 2 średniej wielkości pietruszki (pokrojone na 2-3 części każda)
  • 2 duże cebule (całe, opalone na kuchence gazowej)
  • 1/2 dużego selera
  • 4 ząbki czosnku (przekrojone na pół)
  • 1 łyżeczka imbiru
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/4 łyżeczki kardamonu
  • 1/2 łyżeczki pieprzu kajeńskiego (albo więcej - do smaku)
  • 1 łyżka wegety (wersja naturalna, bez soli i wspomagaczy)
  • szczypta bazylii
  • sól (do smaku)
  • pęczek zielonej pietruszki
  • pęczek koperku
  • 1/2 kurczaka
  • szczypta majeranku
  • pieprz biały (do smaku)
  • pieprz czarny (do smaku)
+ bardzo duży garnek

Jak to zrobić?

Na 4,5 litra wrzącej wody wrzucamy rostbef z kością, tymianek, kminek i kurkumę. Gotujemy pod przykryciem przez 90 minut.

Następnie dodajemy kurczaka oraz resztę składników (oprócz majeranku, pieprzu białego i pieprzu czarnego) i gotujemy przez kolejne 60 minut.

Po tym czasie odcedzamy mięso i warzywa, jeśli trzeba, uzupełniamy wywar wrzątkiem, a następnie dodajemy majeranek, pieprz biały oraz pieprz czarny, a także dosalamy wedle upodobań.

Podajemy z makaronem albo pierogami.

Smacznego!



wtorek, 6 listopada 2012

Rogate cupcakes kakaowe z burbonem


Zanim zamieszczę przepis na sos grzybowy, uraczę Was recepturą na spektakularne babeczki wypełnione kremem budyniowym na bazie mleka i burbonu, zwieńczone bezą przypiekaną palnikiem do crème brûlée, smakującą niczym znane wszystkim milusińskim ciepłe lody (jeden z ulubionych smaków mojego dzieciństwa ;D).

Stanowczo jest to deser dla ludzi, którzy lubią specyficzny smak whisky oraz zniewalającą słodycz bezy. Jako że sama niekoniecznie należę do pierwszej z grup, następnym razem zamienię burbon na amaretto - będzie pasować idealnie :-)

Przepis na bezę szwajcarską (i pomysł na rogatą bezę) ściągnęłam od PrettyBaked.


Co będzie potrzebne?
(ok. 20 babeczek)

Babeczki:
  • 200 g mąki pszennej
  • 160 g cukru pudru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 40 g ciemnego kakao do wypieków
  • 2 duże jajka
  • 180 ml maślanki
  • 150 g masła (bardzo miękkiego)
  • 1 łyżeczka pasty waniliowej
+ mikser, miska, piekarnik, forma do muffinków, ewentualnie papilotki

Masa budyniowa:
  • 1 i 1/4 szklanki mleka 3,2% (+ ew. 1/4 szklanki, jeśli masa okaże się za gęsta)
  • 1 łyżeczka pasty waniliowej
  • 50 g cukru
  • 40 g mąki ziemniaczanej
  • 2 jajka
  • 1/4 szklanki burbonu (albo innego ulubionego smakowego alkoholu: Amaretto, Cointreau)
  • 30 g masła
+ garnuszek

Beza szwajcarska:
  • 4 białka (ok. 140 g)
  • 200 g cukru
  • 1 łyżeczka pasty waniliowej
+ miska i garnek do kąpieli wodnej, mikser, palnik do crème brûlée

Jak to zrobić?

Babeczki:

Składniki muszą być w temperaturze pokojowej!

Wszystkie ingrediencje wsypujemy tudzież wlewamy do dzieży robota kuchennego (miksera) albo malaksera. Mieszamy do momentu połączenia (niezbyt długo, jednakże pozbywając się grudek).

Powstałą masę rozlewamy do papilotek i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (termoobieg) do tzw. "suchego patyczka" - ok. 15-20 minut (jak zwykle trzeba wyczuć piekarnik). Uważamy, żeby nie przesuszyć ciasta!

Wyjmujemy na kratkę i studzimy. Wydrążamy łyżeczką spore kratery (ciasto, które pozostanie nam po tym procederze możemy wykorzystać do zrobienia cake popsów), nadziewamy ostudzonym kremem budyniowym. 

Masa budyniowa:

Mleko i pastę waniliową doprowadzamy w garnuszku do wrzenia.

W międzyczasie w osobnej miseczce mieszamy rózgą resztę składników (wszystkie OPRÓCZ masła), odstawiamy na bok.

1/3 doprowadzonego do wrzenia mleka wlewamy powoli do reszty połączonych składników, cały czas je mieszając (przydaje się tutaj druga para rąk). Dokładnie wymieszaną masę wlewamy do gotującego się mleka, doprowadzamy do wrzenia i cały czas mieszając gotujemy jeszcze przez 2 minuty aż porządnie zgęstnieje. Odstawiamy, dodajemy masło i intensywnie mieszamy do jego rozpuszczenia. Przykrywamy folią tak, aby dotykała ona powierzchni masy (nie powstanie wtedy kożuch) i odstawiamy do wystygnięcia.

Nadziewamy babeczki.

Beza szwajcarska:

Białka i cukier umieszczamy w temperaturoodpornej misce, którą stawiamy na garnku z gotującą się wodą (dno miski nie może dotykać wody w garnku - zawartość ma się ogrzewać wyłącznie dzięki parze wodnej). Mieszamy rózgą dość intensywnie aż cukier całkowicie się rozpuści, a biała leciutko ubiją. Zestawiamy miskę z garnka i dalej ubijamy białka mikserem aż do momentu, w którym beza zrobi się biała, bardzo gęsta i lśniąca, a  jej temperatura spadnie do temperatury otoczenia.

Bezę nakładamy po wielkiej łyżce na każdą babeczkę, a następnie palcami albo wypukłą częścią łyżeczki "dziabdziamy" jej powierzchnię aż powstaną charakterystyczne rogi. Następnie palnikiem do crème brûlée opalamy bezę tak, aby jej powierzchnia była lekko chrupka, a wnętrze nadal miękkie.

Gotowe babeczki przechowujemy w lodówce, maksymalnie do 3 dni.

Smacznego! :-)





środa, 24 października 2012

Polędwiczki w świeżych ziołach - z piekarnika


Miałam wrzucić od razu wszystkie przepisy naraz, ale chyba jednak zrobię to po kolei ;-)

Na zdjęciu powyżej (i poniżej) pierwsza część obiadu, który ostatnio "popełniłam" - delikatne polędwiczki wieprzowe otulone świeżym rozmarynem, oregano, bazylią i czosnkiem z dodatkiem moich ulubionych mieszanek przypraw Nomu, skropione oliwą bazyliową, trzymane przez dobę w temperaturze pokojowej, by zachwycająco przeszły wszystkimi smakami. Delikatne, miękkie i wilgotne - ciężko je zepsuć. Zawsze uważałam, że polędwiczki wieprzowe to najbardziej przyjazne kucharzom mięso :-)

Zjedliśmy je z Połówkiem w towarzystwie sosu podgrzybkowo-kurkowego, domowych frytek oraz zasmażanych buraczków - przepisy będą pojawiały się sukcesywnie na blogu, więc spokojnie - nie ominie Was żadna część tego zniewalającego posiłku ;-)


Co będzie potrzebne?
(na 6 godnych porcji)
  • ok. 1 kg polędwiczek wieprzowych (3 średniej wielkości sztuki)
  • listki oskubane z 6 gałązek rozmarynu (+ kilka gałązek jak na zdjęciu)
  • listki oskubane z 6 gałązek oregano
  • kilkanaście listków bazylii
  • kilkanaście listków mięty
  • pół główki czosnku (+ drugie pół główki jak na zdjęciu)
  • 3 łyżki ulubionej mieszanki przypraw do mięsa (u mnie Nomu, czyli po szczypcie zmielonych: kuminu, kolendry, kurkumy, chilli, cynamonu, goździków, imbiru, kardamonu, gałki muszkatołowej, cukru, gorczycy, ziela angielskiego, pieprzu kolorowego)
  • sól (do smaku)
  • pieprz (do smaku)
  • 6 łyżek oliwy czosnkowo-bazyliowej
  • 3 łyżki oliwy czosnkowo-rozmarynowej
+ patelnia, naczynie żaroodporne do zapiekania (najlepiej z przykrywką - jeśli nie mamy przykrywki, nakryjemy mięso folią aluminiową)


Jak to zrobić?

Mięso myjemy pod zimną wodą, osuszamy ręcznikiem papierowym i przekładamy do żaroodpornego naczynia.

Siekamy razem listki świeżego rozmarynu, oregano, bazylii, mięty i czosnek (pierwsze pół główki - wcześniej oczywiście obrane z łupinek). Przekładamy do miseczki, wsypujemy przyprawy sypkie i oliwę. Mieszamy (ma powstać dość gęsta papka).

Mięso dokładnie nacieramy marynatą (najlepiej bezpośrednio dłońmi - w tym miejscu zawsze czuję swego rodzaju ukłucie satysfakcji pomieszanej z podekscytowaniem; stanowczo w nacieraniu mięsa marynatą jest jakiś element fetyszyzmu :]), po czym naczynie żaroodporne przykrywamy pokrywką lub folią aluminiową. Odstawiamy na blat kuchenny na dobę*, by mięso przeszło wszystkimi smakami i aromatami.

Piekarnik rozgrzewamy do 180°C (termoobieg).

W międzyczasie mięso podsmażamy z każdej strony na mocno rozgrzanej patelni (do zrumienienia - po minucie-dwie na każdą stronę) - dzięki temu zabiegowi pory się zamkną, a polędwiczki pozostaną soczyste po wizycie w piekarniku.

Podsmażone polędwiczki przekładamy (wraz z całą zawartością patelni, tj. oliwą i marynatą) z powrotem do naczynia żaroodpornego, układamy na nich gałązki świeżego rozmarynu oraz ząbki czosnku w łupinkach (na zdjęciach widać mięso właśnie na tym etapie przygotowania), przykrywamy i wkładamy do nagrzanego piekarnika na 80-90 minut. Mniej więcej po 50-60 minutach zdejmujemy przykrywkę i dajemy płynom, w których pływa mięso, lekko odparować.

Wyjmujemy, kroimy przed podaniem, pałaszujemy.

Bon appétit! :-)

*Nie bójcie się zostawiać surowego mięsa na tak długi czas w temperaturze pokojowej - natarte przyprawami, w cieple o wiele szybciej przejdzie ich smakiem, ale nie zdąży się zepsuć (marynata lekko je konserwuje i przedłuża trwałość).




sobota, 20 października 2012

Dyniowe cupcakes z kremem czekoladowym


No i znowu dynia - tym razem w postaci deseru. Korzenna nutka cynamonu sprawia, że smakuje nieco "zimowo". Frosting czekoladowy nie jest konieczny do dopełnienia smaku, równie dobrze babeczki można spałaszować z kubkiem gęstej, gorącej czekolady albo z gorzką herbatą. Wybór należy do Was :-)

Przepis pochodzi z książki "The Hummingbird Bakery. Cookbook"



Co będzie potrzebne?
(na 12 babeczek)

Babeczki:
  • 120 g mąki pszennej
  • 140 g drobnego cukru do wypieków
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • 1,5 łyżeczki zmielonego cynamonu
  • szczypta soli
  • 40 g masła (w temperaturze pokojowej)
  • 120 ml mleka
  • 2 jajka
  • 200 g puree dyniowego*

+ mikser, miska, papilotki, forma na muffiny

Krem czekoladowy:
  • 150 g cukru pudru
  • 50 g masła (w temperaturze pokojowej)
  • 20 g kakao (gorzkiego do wypieków)
  • 20 ml mleka

+ mikser, miska

Jak to zrobić?

Babeczki:

Piekarnik nagrzewamy do 170°C (termoobieg).

Mąkę, cukier, proszek do pieczenia, cynamon, sól i masło umieszczamy w misce i ubijamy mikserem na wolnych obrotach, aż wszystko dobrze się wymiesza. Powoli wlewamy mleko i ubijamy do połączenia. Dodajemy jajka i ubijamy na wysokich obrotach. Na koniec dodajemy puree z dyni i mieszamy (już ręcznie) aż wszystko razem utworzy jednolitą masę.

Gotowe ciasto wykładamy do papilotek, do 2/3 ich wysokości (po ok. dwie czubate łyżki na jedną foremkę). Wkładamy do piekarnika i pieczemy ok. 20-25 minut (albo do suchego patyczka). Pozwalamy im lekko ostygnąć w piekarniku, następnie wykładamy na kratkę do całkowitego wystudzenia. Ozdabiamy kremem.

Krem czekoladowy:

Cukier puder, kakao i masło ubijamy mikserem do połączenia. Partiami wlewamy mleko i ubijamy kolejne 5 minut, do czasu aż krem będzie gładki. Przekładamy do rękawa cukierniczego albo rozsmarowujemy łyżką na babeczkach.

Smacznego! :-)

* Puree z dyni najlepiej zrobić samodzielnie. W tym celu myjemy dynię, wyciągamy z niej pestki oraz miękisz, kroimy w plastry i układamy na blaszce, na papierze do pieczenia. Przykrywamy folią i pieczemy przez ok. 70-90 minut w piekarniku nagrzanym do 180°C. Następnie, już ostudzoną,  wyjmujemy, pozbawiamy skórki i ucieramy na gładką masę blenderem.



środa, 10 października 2012

Sałata z miodowym kurczakiem i dynią deserową skropiona ostrym tajskim dressingiem


Dynia - królowa jesieni - zagościła i na moim stole. W tym przepisie jest słodka i towarzyszy słodyczy mięciutkiego mięsa przeplatanej nienachalną ostrością tajskiego dressingu i rukoli.

Polecam z czystym sumieniem - naprawdę pyszna sprawa na lunch, lekki obiad albo popisową kolację.

"Dynię deserową" (czyli kawałki dyni uwięzione w słoiku i zalane cukrowym, lekkim syropem), o której mowa w przepisie, dopadłam na poznańskich Targach Smaków Regionów, które odbyły się w zeszły weekend. Pochodzi z gospodarstwa ekologicznego Państwa Krystyny i Andrzeja Hapka. Żałuję, że nie prowadzą sklepu internetowego, bo z chęcią sprowadziłabym sobie więcej tego pomarańczowego cuda... No ale trudno. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - z racji braku innych możliwości na pewno zrobię ją w najbliższym czasie sama w domu, więc możecie spodziewać się przetworowego przepisu :-)

Tymczasem spróbujcie znaleźć podobne cudo w sklepie.

Co będzie potrzebne?

Kurczak:
  • 2 duże piersi z kurczaka (czyli jedna podwójna)
  • 3 łyżki miodu wielokwiatowego
  • 1 łyżka oleju sezamowego
  • 2 łyżki sosu Worcestershire
  • 2 łyżki ulubionej przyprawy do kurczaka (u mnie po szczypcie: słodkiej papryki, kolendry, tymianku, majeranku, szałwii, natki pietruszki, gorczycy)
  • pieprz (do smaku)
  • sól (do smaku)
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka oleju (u mnie z pestek winogron)

+ miska, tłuczek, garnuszek, patelnia

Dressing (inspiracja - warsztaty grillowe z Tomkiem Jakubiakiem):
  • mała doniczka świeżej kolendry
  • papryczka chili
  • 4 ząbki czosnku
  • 4 łyżki miodu wielokwiatowego
  • 1 łyżka jasnego sosu sojowego 
  • 1 łyżka oleju sezamowego
  • 3 łyżki oleju (u mnie z pestek winogron)
  • sok z 1,5 limonki
  • sól (do smaku)
  • pieprz (do smaku)

+ blender

Sałata:
  • sałata lodowa
  • opakowanie rukoli
  • 1 słoiczek dyni deserowej
  • owoce granatu
  • dojrzewający, twardy ser kozi (może być też parmezan)

+ misa do sałaty

Jak to zrobić?

Kurczak:

Mięso z kurczaka myjemy, osuszamy, rozbijamy leciutko tłuczkiem. Składniki marynaty mieszamy w garnuszku i zalewamy nią mięso. Nacieramy i odstawiamy na co najmniej godzinę (idealnie - na całą noc).

Smażymy na maśle i oleju do zezłocenia (nie martwcie się, jeśli miejscami kurczak będzie bardzo mocno brązowy - to znak, że skarmelizował się miód). Odstawiamy do wystygnięcia.

Dressing:

Wszystkie składniki umieszczamy w blenderze. Miksujemy do gładkości.

Sałata:

Sałatę lodową rwiemy na średnie kawałki, wkładamy do misy. Rukolę przerywamy na pół, również umieszczamy w misie. Mieszamy.

Wsypujemy odcedzoną dynię deserową, pestki granatu. Mięso kroimy w paski, układamy na wierzchu. Całość posypujemy startym na drobnych oczkach serem. Polewamy dressingiem.

WAŻNE: dressingiem polewamy sałatę tuż przed podaniem, a najlepiej, jeśli każdy zrobi to we własnym zakresie, kiedy jego porcja znajdzie się na talerzu.

Smacznego! :-)






Przepis dodaję do akcji:

         

sobota, 15 września 2012

Sernik nowojorski


Jak śpiewał Frank Sinatra w piosence "New York, New York":

I want to wake up in that city 
That doesn't sleep 
And find I'm king of the hill 
Top of the heap

Cóż, dzięki dzisiejszemu sernikowi nie obudzicie się w Nowym Jorku, gdyż nie zawiera żadnych substancji psychoaktywnych, ale jedząc go zawsze możecie sobie wyobrazić przechadzki Fifth Avenue albo błogi odpoczynek w Central Parku :-)

Przy okazji pozdrawiam moją koleżankę Ewelinę, która była inspiracją dla dzisiejszego przepisu i która pewnie właśnie przechadza się po Manhattanie ;-)


Co będzie potrzebne?
(tortownica 21 cm)

Na spód:
  • 180 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 55 g drobnego cukru do wypieków
  • 80 g masła (pokrojonego w kostkę)
  • 1 łyżeczka drobno posiekanej skórki cytrynowej
  • 1 jajko
+ malakser lub miska i siła własnych rąk :-), a także: tortownica o średnicy 21-23 cm, papier do pieczenia, wałek

Na masę serową:
  • 750 g gotowego twarogu sernikowego (lub zwykłego - potrójnie zmielonego)
  • 190 g drobnego cukru do wypieków
  • 60 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki drobno posiekanej skórki cytrynowej
  • 2 łyżeczki drobno posiekanej skórki pomarańczowej
  • 1 łyżeczka ekstraktu pomarańczowego (opcjonalnie)
  • 1 łyżeczka ekstraktu cytrynowego (opcjonalnie)
  • 4 jajka
  • 2/3 szklanki śmietany kremówki 36%
+ mikser

Na śmietanową pierzynkę:
  • 1.5 szklanki śmietany kremówki 36%
  • 1 łyżka cukru pudru
+ mikser

Na kandyzowane skórki cytrusowe:
  • skórka z 3 pomarańczy
  • skórka z 3 cytryn
  • skórka z 3 limonek
  • 200 g drobnego cukru do wypieków
  • 60 ml wody
+ rondelek, papier do pieczenia

Jak to zrobić?

Spód:

Wszystkie składniki oprócz jajka umieszczamy w malakserze i wyrabiamy do czasu aż będą przypominać okruchy chlebowe (to samo tyczy się wyrabiania ręcznego). Następnie dodajemy jajko i wyrabiamy aż ciasto stanie się gładkie i jednolite. Zagniatamy w kulkę, owijamy w przezroczystą folię spożywczą i schładzamy przez pół godziny w lodówce.

W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 210°C.

Dno tortownicy wykładamy papierem do pieczenia, a boki smarujemy masłem.

Gdy ciasto już się schłodzi, umieszczamy je na lekko podsypanym mąką papierze do pieczenia, posypujemy je z wierzchu mąką i przykrywamy drugim kawałkiem papieru do pieczenia. Wałkujemy do momentu aż średnica wywałkowanego okręgu pozwoli nam na pokrycie całego dna i boków tortownicy. Zdejmujemy wierzchni papier do pieczenia i za pomocą kawałka papieru spod spodu wywracamy ciasto do tortownicy - wyrównujemy.

Rada: można też po prostu wylepić ciastem tortownicę ;-)

Papier do pieczenia zostawiamy w tortownicy i wysypujemy na niego kulki obciążające do pieczenia albo suchy ryż/fasolę/groch.

Pieczemy przez 10 minut, po czym wyjmujemy ciasto, zdejmujemy papier z kulkami, uklepujemy ciasto łyżką i wsadzamy z powrotem do piekarnika - tym razem na 5 minut. Wyjmujemy i pozwalamy ostygnąć.

Masa serowa:

Wszystkie składniki oprócz jajek i śmietany kremówki wkładamy do misy i miksujemy do czasu aż masa będzie gładka. Następnie dodajemy po jednym jajku na raz, za każdym razem dokładnie wyrabiając. Na koniec wlewamy śmietanę i miksujemy do połączenia.

Gotową masę wylewamy na przygotowany spód z ciasta i pieczemy razem przez 90-100 minut w 150°C.

Studzimy w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach. Schładzamy w lodówce przez noc.

Przed podaniem dekorujemy bitą śmietaną i kandyzowanymi skórkami cytrusów.

Śmietanowa pierzynka:

Schłodzoną śmietanę kremówkę ubijamy mikserem na sztywno, na koniec dosypując cukier. Wykładamy na ciasto, wyrównujemy.

Kandyzowane cytrusowe skórki:

Aby pozbyć się goryczy, umieszczamy skórki w rondelku z wodą, zagotowujemy i gotujemy przez minutę, po czym odcedzamy i ponawiamy czynność, zalewając je świeżą wodą.

W rondelku umieszczamy cukier i wlewamy wodę. Na małym ogniu doprowadzamy do rozpuszczenia cukru, następnie wsypujemy skórki i mieszamy. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy ok. 5 minut albo do czasu, kiedy skórki zrobią się niemal przezroczyste.

Wyłączamy ogień, pozwalamy ostygnąć. Przecedzamy (nie wylewamy syropu, jest świetny jako dodatek do sernika). Wysypujemy na papier do pieczenia, pozwalamy wyschnąć. Dekorujemy, umieszczając skórki na bitej śmietanie.

Przechowujemy w lodówce.

Smacznego!