Słodycz milion razy lepsza od popularnego słodkiego kremu kanapkowego o nazwie na "N", który można kupić w sklepie.
Po spróbowaniu tej wersji zdecydowałam z całą stanowczością, że już NIGDY nie tknę sklepowych specyfików tego rodzaju. Wspaniały smak, w ustach nieśmiały dotyk orzechów skąpanych w czekoladowej rozkoszy... Można zjeść cały słoik i nie będzie dość. Zresztą, sami spróbujcie ;-)
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że koszty zrobienia kremu samodzielnie i kupienia "N" w sklepie są bardzo podobne :-)
Przepis z bloga Pistachio (praktycznie bez modyfikacji, bo jest doskonały).
Co będzie potrzebne?
(na około 1 litr kremu)
- 40 g migdałów (bez skórki, można zastąpić orzechami laskowymi)
- 160 g orzechów laskowych (bez skórki)
- 1 3/4 szklanki (400 ml) mleka pełnotłustego
- 1/2 szklanki (60 g) mleka w proszku
- 2 łyżki (40 g) miodu (o neutralnym smaku - ja dodałam domowego golden syrupu)
- 150 g mlecznej czekolady (40% kakao - użyłam Wedla)
- 150 g gorzkiej czekolady (60% kakao - użyłam Wedla)
+ malakser, rondelek, dwa garnki do rozpuszczenia czekolady w kąpieli wodnej, piekarnik do podprażenia orzechów, 4 słoiki o pojemności 250 ml albo 2 słoiki o pojemności 500 ml.
Jak to zrobić?
Na samym początku nagrzewamy piekarnik do 150 stopni w trybie "termoobiegu".
Na dużej blasze (najlepiej na papierze do pieczenia) rozkładamy migdały i orzechy laskowe. Wstawiamy do piekarnika i prażymy na lekko złoty kolor (u mnie trwało to mniej więcej 15 minut).
Wyjmujemy orzechy z piekarnika i studzimy. Jeśli używamy orzechów w skórkach, wkładamy je w lnianą ściereczkę i dokładnie skórki z orzechów obcieramy (jest z tym trochę pracy, dlatego tym niecierpliwym i mającym do dyspozycji mniej czasu radzę używać już obranych orzechów - bez problemu można takie dostać w delikatesach i hipermarketach).
Do rondelka wlewamy mleko, dodajemy miód i mleko w proszku. Mieszamy i podgrzewamy do chwili zagotowania. Odstawiamy.
W kąpieli wodnej rozpuszczamy posiekane czekolady (w tym miejscu należy pamiętać, że rondelek z czekoladą nie powinien w żadnym razie dotykać dna rondelka z gotującą się wodą). Mieszamy od czasu do czasu.
W malakserze miksujemy na miazgę migdały i orzechy laskowe. Dodajemy rozpuszczoną czekoladę i gorące mleko z miodem. Miksujemy do dokładnego wymieszania się składników.
Masę przelewamy do wyparzonych słoików. Zostawiamy do wystudzenia i wstawiamy do lodówki do całkowitego stężenia.
Jeśli drażnią Was wyczuwalne drobinki orzechów, możecie krem przecedzić przez bardzo drobne sitko (zajmuje to ok. 5-10 minut). Osobiście jednak nie radzę tego robić, bo właśnie te kawałeczki orzechów stanowią o doskonałości kremu ;-)
REWELACJA-koniecznie musze wyprobowac:)
OdpowiedzUsuńależ mi smaku narobiłaś :D
OdpowiedzUsuńp.s. przepiękne zdjęcia, przepiękne...
Samej sobie też - przed chwilą z lubieżnością w oczach podjadłam trochę tego smakołyku :D
UsuńPS: Dziękuję! :-)
Wyglada bosko! A skoro ten krem na "N" moge wyjadac lyzkami ze sloiczka, to az boje sie pomyslec, co bym zrobila z domowym wariantem :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że zjadłabyś naraz cały kilogram :> Tym kremem trudniej się zasłodzić niż "N", bo mimo wszystko ma w sobie sporo gorzkiej czekolady i mało cukru (no i przede wszystkim nie jest robiony na oleju, który też ma właściwości zapychające). Sam wchodzi do paszczy i nie wiadomo, kiedy znika słoik ^^
Usuńtaki przepis!!! a ja sobie obiecałam najpierw że od stycznia, teraz że od lutego DIETA! czyli teraz będzie tak! - zrobię Twój krem - zjem!!!- a potem zacznę się odchudzać ------ albo biegać po kuchni i robić kolejny:))
OdpowiedzUsuńOch tak, znam ten ból :-) Moja dieta też patrzy na mnie spode łba za każdym razem, jak robię jakieś słodkości... No cóż, liczę na to, że samo się zrzuci, a ja nacieszę się życiem ;P
Usuńjakie piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńnie mogę się normalnie nimi nacieszyc.
a sam krem? jest po prostu oszałamiający.
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
http://www.karmel-itka.blogspot.com
Izuniu kochanie, zrób mi jeszcze! <3 Nie mam malaksera!
OdpowiedzUsuńEwa
Mogę odpalić słoik, jesli chcesz ;-) Mam dwa aktualnie ^^
UsuńBędę Cię błogosławić i po stopach całować *.*
UsuńZbieram się do zrobienia podobnego od ponad tygodnia. Problem w tym, że brat wyjadł mi całe zapasy czekolady.. oO
OdpowiedzUsuńKuszący krem!
Coś o tym wiem, też mam brata łakomczucha ;-) Wojny o słodycze były zawsze bezwzględne.
UsuńPS: piękne przepisy widzę na Twoim blogu! Aż dodałam do obserwowanych ^^
rozkoszny jest ten krem i zdjęcia takie pyszne do schrupania!
OdpowiedzUsuńPoczatkowo sceptycznie podszedlem do mojego bozonarodzeniowego prezentu, jakim byl dla mnie ten substytut nutelli, jednakze juz po kilku lyzkach oproznilem caly sloik xD Mlody
OdpowiedzUsuńJak miło, że zrobiłaś ten krem i przepis się przydał. Prześliczne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za inspirację!
UsuńPróbowałam kilku "nutellowych" przepisów, ale Twój jest stanowczo najlepszy :-)
O rany, zakochałam się w tym przepisie i apetycznych zdjęciach! :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam do kuchni! ;-)
Usuńto są momenty, kiedy nie mogę sobie wybaczyć braku malaksera...
OdpowiedzUsuń@monami - ten przepis był przyczyną, z powodu której malakser nabyłam ;-)
Usuńprzelała się czara goryczy...
Pyszny ten krem:) Możesz mi napisać jaką moc ma Twój malakser? :>
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakował! :)
UsuńMam malakser KitchenAid 2,8 litra, jego moc, wedle strony producenta, to 650 W :)