wtorek, 7 lutego 2012

Pieczone ziemniaki z żurawiną



Nieskromnie przyznam, że jest to moje popisowe danie. Proste jak konstrukcja cepa, ale efekt w porównaniu do nakładu pracy jest piorunujący. Każdy po zjedzeniu prosi o przepis. I, szczerze mówiąc, mówiłam go i zapisywałam już tyle razy na różnych chusteczkach, kawałkach papieru, imejlach, fejsbukach, że moglibyście obudzić mnie w środku nocy, a wyrecytowałabym go jak pacierz w przeddzień Pierwszej Komunii albo art. 148 k.k. ;-)

Jest w tych ziemniakach coś magicznego - znikają błyskawicznie. I naprawdę nieistotne jest, ile kilogramów się "przerobi". Jeśli do stołu zasiadają więcej niż 3 osoby, zazwyczaj na następny dzień nie ma już czego dodać do posiłku :-) Po kilku obiadach, na które ośmieliłam się zrobić tylko kilogram tego specjału (czym zasmuciłam wszem i wobec biesiadników, gdyż nie starczyło na dokładki), nauczyłam się, że nawet podwojenie tej ilości niewiele daje. I nie zdziwiłabym się zbytnio, gdyby któregoś dnia 10 kg również okazało się niewystarczające...

Od razu pragnę zaznaczyć, że danie to można spożywać jako samodzielny posiłek. A jeśli jest dodatkiem, to wydawałoby się słusznym, gdyby reszta obiadu czy kolacji była delikatna w smaku (np. u mnie ziemniaczkom towarzyszyła ostatnio polędwiczka wieprzowa w sosie śmietanowo-cebulowym z rozmarynem). Przesyt w doznaniach mógłby być bowiem zabójczy dla kubków smakowych. Ale co kto woli ;-)


UWAGA: kombinacja przypraw jest w tym daniu dowolna - te, które wymieniam poniżej są tymi, które dodaję zawsze. Oprócz tego można dać to, co w duszy nam gra. Kumin, trochę imbiru czy gałki muszkatołowej, nieco curry, mięty, jeśli nie używamy oliwy czosnkowej, to czosnku. Często zamiast wszystkich przypraw dodaję po prostu mieszanki dedykowanej specjalnie ziemniakom. Tak naprawdę każda jest dobra, byleby była naturalna - na wszelkiej maści jarmarkach albo w sklepach z ekologiczną żywnością z łatwością można taką mieszankę przypraw niewzbogaconą przeróżniastymi "E" dostać.



Co będzie potrzebne?
  • 1,5 kg ziemniaków (małych; najlepiej wczesnych albo młodych; koniecznie mączystych)
  • 2 cebule (duże; ja używam odmiany czosnkowej)
  • 250 g pieczarek
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki oliwy
  • 150 ml oliwy czosnkowo-bazyliowej
  • 200 g suszonej żurawiny
  • 100 ml wody
  • 1 łyżeczka soli (ilość sugerowana; do smaku)
  • 1 łyżeczka pieprzu (świeżo zmielonego, ilość sugerowana; do smaku)
  • 1 łyżka słodkiej papryki
  • 2 łyżki bazylii
  • 2 łyżki oregano
  • 2 łyżki rozmarynu
  • 2 łyżki ziół prowansalskich
  • szczypta pieprzu kajeńskiego
+ piekarnik, naczynie żaroodporne, patelnia

Jak to zrobić?

Ziemniaki dokładnie myjemy i wkładamy do gęsiarki albo innego naczynia żaroodpornego (jeśli mają brzydką skórkę, obieramy je, a jeśli są zbyt duże, kroimy na kawałki - jeden kawałek nie powinien mieć wymiarów większych niż 3x3 cm). Wsypujemy do nich przyprawy i żurawinę, zalewamy oliwą, wodą i mieszamy.

Wkładamy na około godzinę (tak naprawdę czas jest inny dla każdej partii ziemniaków - musicie sprawdzać, czy są miękkie; czasami pieką się 45 minut, a czasami nawet 70 minut) do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (termoobieg) i mieszamy dokładnie drewnianą łyżką co każde 15 minut.

Podczas, gdy ziemniaki pieką się w piekarniku, kroimy w kostkę cebulę i pieczarki. Smażymy je osobno (jedno po drugim albo na dwóch patelniach jednocześnie - cebulę do zrumienienia, pieczarki do momentu odparowania wody), każde na 1 łyżce masła i 1 łyżce oliwy.* Zarówno pieczarki jak i cebulę solimy zaraz po wrzuceniu na patelnię (mała szczypta).
Cebulę na koniec smażenia podsypujemy 1 łyżeczką cukru i pozwalamy jej lekko się skarmelizować (ok. 2 minuty smażenia).

Podsmażone pieczarki i cebulę dodajemy do ziemniaków na ostatnie 15 minut pieczenia. Mieszamy.

Kiedy ziemniaki zmiękną, wyjmujemy i pałaszujemy.

Smacznego!

* Jest też wersja dla leniwych - zakłada ona, że zarówno cebulę, jak i pieczarki wrzucamy do ziemniaków bez smażenia po 20 minutach ich pobytu w piekarniku i pieczemy razem do końca. Wytwarza się wtedy sporo płynu, więc nie powinniśmy dodatkowo podlewać ich wodą. Leniwą wersję robiłam wiele razy, zazwyczaj zamiast pieczarek i żurawiny, dodaję wtedy kiełbasę pokrojoną w kostkę  (całkowicie samodzielne danie - fajnie smakuje z wielkopolskim gzikiem), ale mimo wszystko muszę przyznać, że wersja wymagająca więcej zachodu jest po prostu smaczniejsza.





10 komentarzy:

  1. chętnie wypróbuję bez pieczarek. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie przyprawione ziemniaki z dodatkiem żurawiny ... musi byc smakowite :) I jakie śliczne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nagrzałam się na te ziemniaczki niemal jak mój piekarnik. Mam jeszcze trochę suszonej żurawiny, więc może jutro..

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tyle - one uzależniają. I jak zazwyczaj staram się w nocy nie podjadać (mam później problemy z zaśnięciem), to jeśli ONE są w lodówce, to moje postanowienia idą się... schować. Szlag by trafił to słodko-ostre połączenie! :P

    OdpowiedzUsuń
  5. no, powiem Ci, zabiłaś mnie.
    z wrażenia oniemiałam! są cudowne.
    zdjęcia. ale przede wszystkim te ziemniaczki. ach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam w takim razie zrobienie ich w domowym zaciszu. Kiedy zimno za oknem, nie ma nic fajniejszego niż rozgrzewające danie i siedzenie przy nagrzanym piekarniku :D

      Usuń
  6. Przyrządziłam i stwierdzam, ze w istocie nieziemskie :) Fantastyczne wprost! :)
    tak przy okazji - przepisy i zdjęcia są genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja mam pytanie o 1oo ml wody w wersji podstawowej. W wersji dla leniwych zalecasz, aby nie podlewać woda z wiadomych przyczyn, jednak w wersji podstawowej o wodzie nie ma ani słowa;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, przepraszam - przepis już poprawiony :-)

      Usuń

Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga! Uprzejmie proszę o pozostawienie komentarza. Konstruktywna krytyka jest mile widziana :-)